
Nie poskutkowały apele kierownictwa Miejskiego Zakładu Komunikacji w Lesznie. Wokół wiat przystankowych regularnie podrzucane są śmieci i to w coraz większych ilościach. Przewoźnik zapowiada zamiar likwidacji koszy na śmieci, ale pasażerowie nie wierzą w skuteczność tego zabiegu. Wiaty nie mają monitoringu i to zapewnia bezkarność śmiecącym.
Problem pojawił się, gdy z początkiem stycznia 2020 wprowadzono nowe zasady odbioru śmieci zaostrzające zasady segregacji i zmuszające wszystkich do ich stosowania. Do tej pory kto nie chciał, mógł płacąc więcej, wrzucać do kosza wszystko – bez selekcji. Wiele osób nadużywało tej możliwości i deklarując segregację i tak wyrzucało wszystko jako zmieszane odpadki.
Tak było w blokowiskach, gdzie stosowano masowe pojemniki, albo też na osiedlach domów jednorodzinnych. W efekcie dniu odbioru segregacji kilkuosobowe rodziny wystawiały zaledwie jeden worek z plastikiem albo nie pojawiał się on wcale. To dowód na brak obowiązkowej segregacji. Prawdopodobnie teraz – w obawie przed karami od odbiorców odpadów – te śmieci lądują podrzucane właśnie między innymi na przystankach MZK.
Przewoźnik pokazał publicznie zdjęcia zaśmieconych wiat i zapowiada, że rozważy demontaż małych pojemników przystankowych na śmieci.
– To nic nie da. Przecież ci, którzy podrzucają, nie robią tego, dlatego że są pomarańczowe pojemniki, ale dlatego że nie ma kamer, a rano służba miejska i tak to posprząta – mówią pasażerowie autobusów, których pytaliśmy o pomysł na walkę ze śmieceniem.
Faktycznie niemal każdego ranka przystanki są sprawdzane przez patrol MZK i rzeczywiście sprzątane z podrzucanych odpadów. Sposobem na śmiecących mogłyby być fotopułapki – takie same jak te, stosowane przez straż miejską. Nie wszędzie jednak możliwy jest ich bezpieczny i mało widoczny montaż wokół wiat przystankowych.
W sprawie śmieci głos na ostatniej sesji Rady Miejskiej zabrała Edyta Feliczak – Przybyła. Ma propozycję, by zachęcać mieszkańców do bezpłatnego korzystania z punktu selektywnej segregacji odpadów na Saperskiej.
– Nagradzajmy mieszkańców za oddawanie odpadów do PSZOK, takich jak sprzęt domowy, duże zabawki i mniejsze meble. W zamian mieszkańcy, którzy segregują w taki właściwy sposób, mogliby dostawać naklejki na karcie, a po zebraniu odpowiedniej ilości wymieniać je na przykład na bilety na lodowisko, do teatru, na imprezy sportowe, czy atrakcyjne gadżety miejskie – proponuje radna Feliczak-Przybyła.
Michał Wiśniewski