
Mieszkańcy Wita Stwosza w Lesznie nie zgodzili się na to, by droga przed ich domami biegła slalomem, a tak zaplanowano w urzędzie. Zablokowali więc zlecone przez miasto utwardzenie.
Gruntowa Wita Stwosza na Zatorzu jest utwardzana tak zwanym destruktem asfaltowym. Mieszkańcy czekali na to od lat. Mocno zdziwili się jednak, gdy w ubiegłym tygodniu rozpoczęto korytowanie drogi biegnącej slalomem między latarniami. Zablokowali więc pracę koparki parkując samochody i wezwali urzędników. Ci tłumaczyli, że wytyczyli drogę slalomem, aby ominąć drzewa rosnące przy płotach posesji od strony Orłowskiego.
– Cały czas zapewniano nas, że droga pobiegnie po stronie posesji z Orłowskiego. Teraz mamy mieć slalom pod oknami? Kupiłam działkę wiedząc, że droga pobiegnie inaczej – mówi Maria Osięgłowska, mieszkanka Wita Stwosza.
Na spotkaniu z mieszkańcami, wymuszonym blokadą zadania, pojawił się inspektor nadzoru zadania i miejski urzędnik Maciej Adamski oraz radny Kazimierz Jęcz.
– Te zakręty drogi to naturalny spowalniacz. Gdyby ich nie było to po miesiącu sami prosilibyście państwo o zamontowanie spowalniaczy – argumentował.
– Takie esy floresy mają poprawić bezpieczeństwo? A jak ktoś wpadnie w poślizg i zetnie latarnię, albo wpadnie w ogrodzenie domu? – dopytywali mieszkańcy kręcąc głowami.
Urzędnicy z Leszna, po ponad godzinnych negocjacjach, zawarli z mieszkańcami kompromis. Złożą w Urzędzie Marszałkowskim wniosek o wycinkę drzew, a do tego czasu utwardzenie doprowadzone zostanie tylko do problematycznych drzew. We wtrek okazało się jednak,że asfalt pojawił się tylko na odcinku od Grottgera do pierwszych drzew, a nie jak sądzili mieszkańcy, także od strony Chłapowskiego.
Michał Wiśniewski